Wypadki przy pracy ?

 Pierwsze spotkania par Boston Celtics – Orlando Magic, Los Angeles Lakers – Houston Rockets sprawiają wrażenie wypadków przy pracy, kiedy to spojrzy się na to, co działo się zeszłej nocy w tych konfrontacjach. Orlando Magic po wygraniu meczu otwarcia otworzyli "worek" z wątpliwościami pod adresem Celtics. Może to już pora żeby Celtics przestali walczyć ? Może wreszcie prawdziwy center stanie na drodze "zielonej maszyny" ? Spotkanie numer dwa zamknęło, przynajmniej na jakiś czas, usta pytających. Wszystko to zasługa Rajonda Rondo oraz Eddie’ego House’a. Rondo popisał się w tym meczu kolejnym triple double15 punktów, 18 asyst, 11 zbiórek. Zaliczył też takiego "rodzynka"

 
 Drugi bohater, czyli Eddie House, zdobył 31 punktów doskonale zastępując w ofensywie C’s Paula Pierce’a, który zakończył spotkanie z 3 punktami na swoim koncie. Używając nomenklatury z NBA 2k9, Eddie House po prostu świecił cały czas na czerwono (w NBA 2k9 jeśli jakiś zawodnik jest "on fire" jego wskaźnik rzutu wygląda jakby płonął). 11/14 z gry, w tym 4/4 za trzy, to rezultat z meczu numer dwa tego zawodnika. W sumie w obu spotkaniach Eddie trafił 18 na 24 rzuty z gry (10/12 za trzy punkty). Nawet Rafer Alston i jego "techniki demotywacyjne" nie dały rezultatu. 
 
 
 W L.A. również wszystko wróciło "do normy". Lakers wygrali spotkanie numer dwa 111 – 98. Kobe rzucił 40 punktów, Ron Artest został wyrzucony z boiska. Wszystko to jakoś dziwnie znajome prawda ? 
 
 
 Władze ligi będą miały wiele spraw do rozpatrywania. Jak odpowiednio ukarać Dereka Fishera ? Czy Kobe’emu należy się również kara? Artest zawinił ? A może liga doszuka się czegoś w kłótniach na linii Scola – Walton ?