Po ostatnim sezonie staram sie omijać największym możliwym "łukiem" transmisje NBA na Cyfrze + aka Canal +. Naprawdę nigdy w życiu nikt nie obrzydzał mi meczy tak bardzo, jak Panowie Michałowicz, Świątek i reszta. Już nie cieszy mnie to, że mecze NBA są w naszej Polskiej telewizji, komercyjnej ale zawsze w jakiejś. "Nie cieszy" to kiepskie słowo które opisuje to co można czuć podczas oglądania takiego spotkania jak Boston Celtics – Minnesota Timberwolves, lepiej to można opisać jednym inwektywem którego nie użyje ale wszyscy to słowo znają i używają. Bratobójczy mecz odbył się w Londynie (dlatego bratobójczy bo Boston i Minnesota wymienili się połową składów i tak naprawde większość zawodników grała w przeciwnej drużynie), i przez 2-3 kwarty nadawał się do oglądania ale nie przez komentarz tylko przez wydarzenia na boisku. W sumie trudno się dziwić, bo przecież każdy mecz jest doskonałą okazją do sprawdzenia swoich zawodników i ich umiejętności a nie robieniu gry pod publiczkę (zwłaszcza przed sezonem). Dlatego 3 i 4 kwarta (w 4ej kwarcie cała wielka trójca przesiedziała na ławce) stały pod znakiem gry rezerw, w dodatku kiepskiej gry. Straty piłki, złe podania, rzuty wykonywane tak sobie, to tylko kilka słów które mogą opisać tą część gry. Ale cóż NBA nie przyjechało czarować tylko realizować plan, może Minnesota mniej bo jak narazie będą grać prawdopodobnie o najlepszy wybór w drafcie 2008 ale Boston Celtics to inna para "kaloszy". Celtics chcą powalczyć o mistrzostwo, a żeby to się udało Panowie Garnett, Allen, Pierce, muszą się ze sobą zgrać no i oczywiście zgrać z resztą nowych kolegów, bo na nic gwiazdy i ich statystyki jak nie ma "chemii" w zespole. Spotkanie to wygrali oczywiście Boston Celtics 92 – 81. Najwięcej punktów w tym meczu zdobył Ray Allen, 28 punktów (nawet pokazał, że jego kolana działają i dał wsad). Dla sierotek z Minnesoty najwięcej zdobył Ricky Davis, 18 punktów. Po tym spotkaniu można smiało powiedzieć, że Kevin Garnett stara się zrobić drużynę z Celtics, zamiast rzucać podaje i takie tam. Może to dla publiczności, ale widać też że jest bardzo skoncentrowany na celu, a cel jest jeden Mistrzostwo NBA 2008, po 10 występach All-Star Game, po kontakcie z taką ilością graczy którzy mają tytuł, trzeba raz dać wszystko z siebie by znaleźć się na szczycie. Nie wszystkim się to udaje to fakt, ale może Garnettowi wyjdzie.
To tyle o meczu, teraz trochę na temat komentarza. Ten mecz komentowali Panowie: Wojciech Michałowicz i Jerzy Świątek. Nie wiem jak to się dzieje ale zawsze jak są razem w studiu to zawsze jest śmiesznie, czasem nawet tragi-śmiesznie. Ja rozumiem, że Pan Świątek jest starej daty człowiekiem, koszykarzem który kładł podwaliny pod Polską koszykówkę, ale bez przesady. W czasie jednej z przerw przywitano gwiazdy NBA sprzed lat, wśród nich był Bill Russell. Zamiast dać posłuchać czemu Ci panowie są na meczu bo musiał być jakiś powód, zaczęło się prawdziwe komentowanie. Pan Świątek zauważył, że grał przeciwko Billowi Russelowi w latach 50-tych i nawet Russell go sfaulował. Świetne prawda, bardzo interesujące. Pan Michałowicz oczywiście rozwinął historię, ale Świątek czuł się dłużny i stwierdził że on to się kiepsko zna bo to "Pan Wojtek jest encyklopedią koszykówki". Ale czy Encyklopedia koszykówki, rozumiem pomyłki ale ile razy można się mylić w ciągu 2h transmisji będąc w tym zawodzie od lat, gada nonstop albo prawie nonstop od rzeczy? Wg. Pana Michałowicza w ramach wymian między Minnesota Timberwolves a Boston Celtics przeszedł do T'wolves Doug West (!!!!). Faktycznie West ale Delonte West i z tym Dougiem Westem nie ma nic wspólnego. Poza tym Pierce ma na imię Paul, a nie Ricky. Jest Ricky Davis, Ricky Martin ale nie Pierce. Ale może to nie chodziło o Pierce, bo jak Ray Allen rzucał z połowy boiska na koniec pierwszej połowy też został okrzyknięty Ricky Piercem. Ale o tym że Doc Rivers ma na nazwisko ROAVERS (jakoś tak ogólnie brzmiało to jak pomruk), ale dzięki Panu Jerzemu się dowiedziałem. No i na koniec stwierdzenie, że drużyna Minnesoty przekroczyła 80 punktów czyli próg przyzwoitości w męskiej koszykówce. Ciekawe czy oglądał Pan Finał tegorocznych ME, tam wynik był 60 – 59 dla Rosji. Nie przyzwoite prawda?
A na koniec chciałbym wkleic dwa linki, pierwszy to ranking najlepszych komentatorów C+ , Michałowicz najlepszy dziwne prawda?. Ale w sumie jak nie ma z czego wybierać trzeba coś wybrać. Drugi link to zapis czatu z Panem Wojtkiem :
niewiadomyxx: Jakiej kibicujesz drużynie w NBA?
Wojciech Michałowicz: W zasadzie nie kibicuję żadnej. Dla mnie najważniejsza jest rywalizacja, piękno sportu i wyłanianie najlepszego uczestnika walki sportowej.
Więc błagam prosze nie zabijać piękna sportu. I proszę poprosić o to kolegów….