Utah Jazz drugi raz wygrali (drugi raz na własnym parkiecie) z Golden State Warriors. Tym razem po dogrywce, 127-117. Goście prowadzili jeszcze na ok. 40 sekund przed końcem spotkania pięcioma punktami. Fatalna egzekucja rzutów wolnych (1 na 4 w ostatnich 16 sekundach meczu) sprawiła, że Utah Jazz mogli dogonić "Wojowników". Deron Williams (17 punktów i 14 asyst w całym meczu) na 2.3 sekund do końca wyrównał wynik spotkania (113-113) i musiała odbyć się dogrywka. W dodatkowym czasie gry zawodnicy gospodarzy rzucili 14 punktów, tracając tylko cztery. Bohaterem OT byl Derek Fisher. Zdobył w niej 5 punktów, dobrze dawał sobie rade w kryciu Baron'a Davis'a. Występ Fisher'a stał pod znakiem zapytania, ponieważ w Nowym Jorku jego córka przechodziła bardzo poważną operacje usunięcia siatkówczaka, na szczęście operacja się udała a tak skomentował to szczęśliwy tatuś:
"My daughter's doing well,'' Fisher said. "We had a successful operation in New York and I flew back and got off the plane and came to the game. I'm speechless.''
Fisher pojawił się jednak na boisku, w trzeciej kwarcie (nawet się nie rozgrzał, od razu podszedł do "stolika" się zameldować). Obok wcześniej wspomnianych zawodników należy odnotować występ Andrei'a Kirilenko. Obok 20 punktów, 9 zbiórek, AK-47 zanotowal sześć bloków to daje mu 13 bloków w serii przeciwko Golden State Warriors.
Więc może paść jakiś rekord, oby tylko Andrei grał jak gra i blokował jak blokuje może. Carlos Boozer również nie zawiódł zdobywając najwięcej punktów dla gospodarzy (30 oczek plus 13 zbiórek). Wśród pokonanych najwięcej punktów rzucił Baron Davis, 36, a J-Rich dodał od siebie 27.
Utah w tej serii pokazują, że ten co uważał ich za drużynę która nie tyle co nie potrafi, co nie chce jej się biegać, bardzo się mylił. Jazzmeni w sezonie zasadniczym średnio zdobywali niewiele ponad 101 punktów, w tej serii natomiast zdobywają 121,5 punktu na mecz. W piątek kolejny mecz tej rywalizacji, tym razem w hali Warriors.