„Tyrus nie bądź cieciem !”

 Taki właśnie wzniosłem okrzyk, kiedy to Tyrus Thomas podchodził do linii rzutów wolnych na 16 sekund przed końcem regulaminowego czasu gry. Tyrus Thomas został sfaulowany przez Rajona Rondo. Po kilkunastu zmianach prowadzenia wynik brzmiał 95 -93. Tyrus trafił jeden rzut osobisty. Było 96 -93. W następnej akcji piłka powędrowała do Ray’a Allena, który to popisał się celnym trafieniem za trzy punkty. Remis, po 96. Gdyby Tyrus Thomas trafił oba rzuty wolne, wynik brzmiałby 97 – 93 dla Bulls i nawet wliczając trafienie Allena Bulls byliby i tak w posiadaniu piłki z jednym punktem przewagi. Niestety. Spotkanie zakończyło się w regulaminowym czasie remisem, po 96.

 Konieczna była dogrywka. Celtics zmuszeni byli, w ostatniej minucie czwartej kwarty, pożegnać się z Kendrickiem Perkinsem (6 fauli). Na jego miejsce wszedł Brian Scalabrine. Wielki rudzielec w opasce szybko wysforował zielonych na prowadzenie. Dzięki jego celnemu trafieniu za trzy punkty było 99 – 96 dla "zielonych". To, co rozpoczął "Rudy", zakończył Ben Gordon. Jego rzut za trzy punkty dał remis po 110. Były 4 sekundy do końca spotkania. Wynik mógł jeszcze zmienić Rajon Rondo, jednak jego rzut nie trafił do celu. W drugiej dogrywce Bulls przejęli inicjatywę nie dając sobie wydrzeć prowadzenia, które już w 15 sekundzie spotkania zapewnił Gordon. Wynik końcowy – 121 – 118. United Center obronione !!!

 Stan rywalizacji brzmi 2 – 2. Następne spotkanie w TD Banknorth Garden. Przewaga własnego parkietu będzie bez wątpienia podstawowym atutem Celtów. Jednak po tym, co pokazali Bulls w pierwszej rundzie PO, nie należy się kierować tym gdzie grają. Bo pokazali, że potrafią grać wszędzie. Czy Doc Rivers myślał, że będzie tak ciężko w pierwszej rundzie ? W zasadzie mógł się tego spodziewać, po tym, co w zeszłym roku pokazała, wtedy ósma na Wschodzie, Atlanta Hawks. Nie trzeba przypominać, jak bardzo nacierpieli się Celtics podczas tamtej pamiętnej pierwszej rundy PO 2008. Nie trzeba również odkurzać tego, jak to się wszystko skończyło. Jednak, czy ten rok będzie równie łaskawy ?

 

 PS.

 Z powodu tego, że w trakcie spotkania musiałem się przemieścić w zasięg nieszczęsnej Neostrady na warszawskiej Pradze moje "płynne" kibicowanie zakończyło się na pierwszej połowie. Później owa neostrada nie pozwoliła mi (już nie pierwszy raz zresztą) na poprawny odbiór przekazu z International League Pass. Na Atdhe.net niestety oba streamy też były nie do zaakceptowania. Przez trzecią kwartę się przemęczyłem. W czwartej kwarcie i reszcie spotkania, zostawiłem skaczący obraz swoją drogą a właściwy głos włączyłem przez Live Audio @ nba.com (audio live jest zapomnianym, ale bardzo dobrym sposobem śledzenia spotkań). Powiem Wam, że naprawdę warto sobie wysłuchać (zwłaszcza tak emocjonujące i nerwowe) spotkanie !!!  Polecam !!! Chociaż i tak powtórkę na ILP obejrzę wielokrotnie….