Kareem Abdul – Jabbar tak właśnie skwitował spotkanie numer siedem Lakers – Rockets. Miał rację. Lakers pokazali kawał dobrej roboty tam, gdzie wcześniej tej roboty brakowało. Wreszcie z dobrej strony pokazał się Andrew Bynum (14 punktów, 6 zbiórek), na którego zaczęto wieszać psy za brak zaangażowania w grę. Doskonale sprawdził się również Trevor Ariza, zdobywca 15 punktów (5/9 w rzutach z gry, z czego 2/3 za trzy punkty).
Lakers panowali do tego stopnia nad przebiegiem spotkania, iż ich lider mógł spokojnie oszczędzać siły na zbliżające się Finały Konferencji Zachodniej. Kobe, bo to o nim mowa, zakończył to spotkanie z dorobkiem 14 punktów, 7 zbiórek oraz 5 asyst. W rolę lidera wcielił się Pau Gasol. Jego 21 punktów, 18 zbiórek oraz 3 bloki to najlepszy dowód na to, kto rządził w tym spotkaniu.

Next stop Denver. To może być najciekawszy matchup z dotychczas oglądanych. Za 2h Magic wyjdą na parkiet TD Banknorth Garden.