Mecz numer 176 – 85(wynik serii) |
||
0 |
1 |
San Antonio Spurs pewnie wygrali na własnym parkiecie z Cleveland Cavaliers 85 – 76. Dobra obrona nie pozwoliła szaleć Jamesowi który nie mógł się wstrzelić i nie trafił swoich pierwszych siedmiu rzutów z dystansu (4 na 16 w całym meczu). LeBron zakończył spotkanie z 14stoma punktami a i te nie było łatwo mu zdobyć bo bardzo często do obrony delegowano dwóch – trzech zawodników. A jak LeBron słabo gra, to i reszta zespołu kawalerzystów "nie błyszczy". Daniel "Cycek" Gibson, co prawda zdobył najwięcej punktów dla swojej drużyny (16 punktów) ale i tak to na za dużo się nie zdało. Niestety skończyły się łatwe mecze, a drużyna z większym doświadczeniem w finałach, taka jak Spurs, ma większe szanse na zwycięstwo całej serii. Wśród Spurs brylowali Tony Parker (27 punktów oraz 7 asyst) i Tim Duncan ( 24 punkty, 13 zbiórek, 5 bloków). Manu Ginobili dodał 16 punktów. Miejmy nadzieje, że tegoroczne finały przyniosą ciekawsze mecze niż ten pierwszy (nie ma co ukrywać mecz momentami nudnawy zupełnie jak nie-finał tylko sezonowe przepychanki), a jeśli nie ciekawsze to może mniej schematyczne. Ale czy seria odbiegnie od tego schematu? To zależy od LeBrona i jego kolegów, bo Mike Brown coach Cleveland powiedział, że nie zamierza robić jakiś specjalnych roszad w składzie, więc zostaje im się skupić na grze i znaleźć sposób na obronę "ostróg" którzy na pewno w meczu numer dwa będą grać swoją ułożoną koszykówkę. Na pewno nie będzie to łatwe bo jak powiedział Robert Horry:
"LeBron is the head of the snake, and we need to cut that head off.''
A Król bez głowy raczej rządzić nie może. Spotkanie numer dwa w niedziele ponownie w hali Spurs.