Mecz nr.5 109-107 (2OT)
(wynik serii) |
![]() |
|
3 |
2 |
![](http://images.sportsline.com/u/photos/basketball/nba/img10205293.jpg)
Damon Jones z Cleveland Cavaliers po tym meczu powiedział, że występ LeBrona w tym meczu można stawiać na równi z występami Michaela Jordana. Wiadomo Jones trochę przesadza, bo jak może być wiarygodnym człowiek który mówi, że jest najlepszym strzelcem w NBA i na całej ziemi? No ale cóż akurat trochę ma w tym racji bo James zagrał fenomenalnie i to w dodatku w paszczy lwa czyli w hali Detroit Pistons. W całym meczu rzucił 48 punktów (najwięcej w swojej karierze jeśli chodzi o playoffs) w tym 29 z 30 ostatnich punktów całej drużyny z Cleveland (25 punktów zdobył tak "sobie sam" nikt z kolegów mu "nie przeszkadzał"). Ale zacznijmy od początku, a był to dość ostry początek. Otóż pod koniec pierwszej kwarty doszło do starcia Antonio McDyess vs. Anderson Varejao, co tutaj dużo gadać sami zobaczcie.
![](http://i.usatoday.net/sports/_photos/2007/05/31/mcdyess-fr.jpg)
Mimo tego incydentu nie było, aż tak nie przyjemnie ale również nerwo, bo obie drużyny przez trzy kwarty prowadziły równa walkę. W czwartej kwarcie też, chociaż to przypominało troche mecz James kontra Detroit Pistons (prosty przykład w jaki sposób LeBron trafia decydujące punkty, nie zwykłym rzutem tylko wsadem i to nie byle jakim). Potrzebna była dogrywka żeby rozstrzygnąć kto wygra i to nie jedna tylko dwie. Lecz nie było tej drugiej dogrywki gdyby nie Chancey Billups który trafił dwa osobiste doprowadzając do remisu 100 – 100. W drugiej doliczone części gry, znowu był "wet za wet" lecz tym razem byli górą Cleveland a właściwie LeBron James który na dwie sekundy przed końcem meczu trafił dwa punkty i ustalił wynik na 109 – 107. Billups ( w całym meczu 21 punktów) jeszcze chciał ratować Detroit ale nie trafił rzutu w ostatniej sekundzie. Teraz Detroit nie mają łatwej sytuacji, ponieważ James raczej nie "uspokoi" się, a jeśli obrona Detroit będzie tak współpracować z kryjącym Jamesa Tay'em Prince'em to naprawdę może być niedobrze. W niektórych akcjach brak wsparcia wynikał z kłopotów z faulami całej pierwszej piątki Detroit ( nie licząc Billupsa), ale z drugiej strony czasami było widać zaskoczenie w oczach zawodników Pistons mówiące "Hej myślałem że to Ty miałeś go przejąć w obronie". Następny mecz w sobotę, czy król będzie łaskawszy zobaczymy….