Millerozilla powraca ?

Ostatnio pisałem o tym jak, to niby Greg Ostertag (obecnie zapalony hokeista) deklaruje chęć gry w lidze NBA. Wydawało się to trochę głupie i śmieszne, ale powrót Ostertaga nie byłby tak głośny jak powrót OLIVIERA MILLERA !! To jedyny gracz, którego imię i nazwisko powinno pisać się wielkimi literami odpowiednio do rozmiarów zawodnika. Olivier Miller został wybrany przez Phoenix Suns w Drafcie 1992 roku z numerem 22. Mówiono o nim w samych superlatywach. Utalentowany center z dobrym rzutem. Potrafi dobrze podawać, jak na centra. W swoim pierwszym sezonie wystąpił w Finałach 1993, gdzie Suns przegrali z „wiecie kim„. Po następnym sezonie Miller rozpoczął swoją wielką tułaczkę. Suns po dwóch latach, gry przetransferowali go do Detroit. Rok później Miller dostał się do Toronto Raptors w ramach Expansion Draft, gdzie rozegrał swój najlepszy sezon w karierze. 12,9 punktu, 7,4 zbiórki, 2,9 asysty w każdym meczu (76 rozegranych spotkań w sezonie regularnym – rekord Oliviera). Raptors zakończyli sezon z bilansem 21 – 61. (Gorzej było tylko w sezonie 1997/1998, gdzie Raptors zdołali wygrać tylko 16 spotkań w sezonie). W następnych rozgrywkach Miller znowu został przeniesiony, tym razem do Dallas Mavericks, którzy zwrócili „towar do nadawcy” po 41 spotkaniach.

Wszystko ponoć przez jego stosunek do pracy oraz wiążąca się z tym nadwaga. Miller wchodząc do NBA ważył 280 funtów, co po przeliczeniu daje nam 127 kilogramów. Po kilku latach żywienia się w fast foodach w ilościach hurtowych (jak to miało miejsce chociażby w Suns, gdzie Miller ponoć wnosił na treningi zestawy z McDonalda) ważył 300 funtów (136 kilogramów). U szczytu obżarstwa Miller ważył nawet 415 funtów (188 kilogramów). Przy wzroście 206 m idealna waga to około 106 kg, przynajmniej według lekarz.

W rezultacie tych, nazwijmy to zaniedbań, Miller w ciągu 9 sezonów grał dla sześciu różnych klubów (nie licząc czasu gry poza NBA). Po raz ostatni widziano go w NBA 31 Maja 2004 roku, kiedy to jego Minnesota Timberwolves grała z Los Angeles Lakers. Olivier zagrał pięć minut, nie trafił jednego rzutu z dystansu, zablokował jeden rzut, stracił jedną piłkę, czterokrotnie faulował. Lakers wygrali 96 – 90. I tyle go widzieli.

Teraz Miller mówi, że chce wrócić do ligi. „Jestem lepszy niż kiedykolwiek„, przyznaje 39-letni Miller, „Jestem w lepszej formie niż wtedy, gdy grałem w lidze. Mogę dać double – double w ciągu 25 minut gry. Wiele się nauczyłem przez te lata. Teraz jestem bardziej dojrzały i skupiony tylko na grze„.

Ważący obecnie 150 kg Miller, mówi o powrocie jak najbardziej poważnie. Jednak z tym zarzekaniem się, że przez 25 minut gry może hasać i skakać po parkiecie to lekka przesada. Wiele w lidze się zmieniło od lat 90-tych, kiedy Miller miał swoje „pięć minut„. Zgodzę się z zczuba.pl, że miło było by zobaczyć zawodnika z parkietów lat dziewięćdziesiątych. Ja wolałbym zobaczyć Millera, ale Reggie’go Millera. Bo jeśli, ktoś jest wyrzucony z Harlem Globetrotters za „nie przykładanie się do gry” (a przecież nie ma się co oszukiwać, że HG ma mniejszy rygor niż teamy NBA, że o Europie nie wspomnę) to jest jakiś znak, prawda ? Nic dziwnego, iż Pruszków zwolnił Millera po trzech miesiącach w 2001 roku.

(foto via http://foto.ziolo.eu)