Cleveland przegrali odzyskanie wielkiej nadziei na utrwalenie przywiązania LeBrona Jamesa do stanu Ohio. James przestał bawić się z Danem Gilbertem i postanowił pójść tam, gdzie, będzie mógł tworzyć coś od nowa. Z lepszą perspektywą powodzenia niż z Cavaliers. Przynajmniej w teorii.
Czteroletnia umowa LeBrona Jamesa warta 153.3 miliona dolarów jest cyrografem. Oczekiwania będą sięgały kosmosu, co już teraz widać po kursach u bukmacherów czy też biletach na mecze Lakers sprzedawanych w sieci.
Z marketingowego punktu widzenia to koszmar dla księgowego. Zyski ze wszelkiego rodzaju usług, powierzchni reklamowych czy „głupich” koszulek skoczą do góry. Lakers będą starali się zrobić wszystko by stworzyć idealną mieszankę dziedzictwa, jakie niesie za sobą logo Lakers z jednym z najlepszych koszykarzy wszech czasów.
Ze sportowego- zbyt mało wiemy o tym, jak będą wyglądać Los Angeles Lakers w sezonie 2018/2019. Na Zachodzie są Warriors, Rockets czy Thunder. James wyprowadził się z „wygodnego” Wschodu, który na koniec gier posezonowych oprócz potwornego „hype’u” miał do zaoferowania cienkich jak barszcz Raptors i nieco przypadkowych, ale walecznych Celtics. Zachód nawet bez wiedzy o tym, co dalej z Leonardem jest silny i James musiał doskonale zdawać sobie z tego sprawę, przystając się na propozycję Lakers. Zgoda LeBrona musiała być poparta zapewnieniem dołożenia wszelkich starań w skompletowaniu odpowiedniej grupy graczy.
Jak napisał kilka godzin temu Adrian Wojnarowski, pojawienie się informacji dotyczącej przeniesienie się Jamesa do Kalifornii poprawiło tylko sytuację w negocjacjach na linii Leonard – Lakers. „He wants to be a Laker” brzmi dosyć poważnie nawet jak na taki raport. Kto wie, czy Leonard nie będzie elementem kończącym układankę. Trzeba zadawać sobie sprawę, że na hasło „James w Lakers” wszystkie negocjacje stają się łatwiejsze. A co jeśli Kawhi w jakiś sposób nie dogada się i na polu bitwy zostanie DeMarcus Cousins?
Strach się bać!
* Praktycznie równo z tą informacją pojawiła się kolejna dotycząca nowego nabytku Lakers. Lance Stephenson podpisał roczną umowę wartą 4.5 miliona dolarów. Pomijając żarty „każdy wielki zespół musi mieć swojego szaleńca”, to już wygląda na ciekawe połączenie.
** JaVale McGee stał się również „Jezioranem”.