Koniec na samym początku.

 Polacy przegrali swój ostatni mecz w Mistrzostwach Europy, tym razem ograli naszych Włosi 79 – 70. Na szczęście nie bez walki, bo podobnie jak w spotkaniu z Francją, Polska reprezentacja pokazała "pazury". Tradycyjnie pierwsza kwarta została wygrana przez naszych, 16 – 14, i tradycyjnie też potem było gorzej. Co prawda nie straciliśmy dystansu do przeciwnika, cały czas byliśmy blisko ale blisko czy daleko wygrana to wygrana a awans to awans. Może to wina skuteczności, może to wina tego że nasz skład jest ciut podstarzały mimo paru wyjątków. Bo przeciez ani Pluta ani Wójcik, nie są już młodzieńcami i stać ich na walkę przez góra 1-2 kwarty. Na szczęście w tym meczu pokazał się zawodnik, z młodszej generacji, który może przy odpowiednim doborze składu zaprowadzi Nas gdzieś na następnej międzynarodowej imprezie. Mowa tutaj o Łukaszu Koszarku, który w tym meczu zdobył 10 punktów i 11 asyst. Natomiast najwięcej punktów dla Polski, zdobył Andrzej Pluta 15. Dla wygranych zgodnie z oczekiwaniami brylowali, Marco Belinelli (20 punktów), oraz Andrea Bargnani 19 punktów. Jutro niestety nie zagramy z niki, bo już po fazie grupowej. Polska razem z Czechami oraz Serbią pozostała bez zwycięstwa w turnieju i odjeżdza z kwitkiem do domu. 

 

 

   W pozostałych spotkaniach nie zabrakło emocji. W grupie A Izrael walczył o "przeżycie" z Serbią, a że raczej Izrael nie należał do faworyta tego spotkania, to też wygrana z Serbią to swoista sensacja. Izrael wygrał 87 – 83, i zapewnił sobie awans do dalszych rozgrywek. Turcja podobnie jak Izrael rzutem na taśmę, zapewniła sobie występ w dalszych grach pokonując Czechy 80 – 72. Pozostałe wyniki to: Litwa – Niemcy 84 – 80, Słowenia – Francja 67 – 66, Portugalia – Łotwa 77 – 67, Chorwacja – Hiszpania  85 – 84.