Kiedyś musiało się to wydarzyć

 Los Angeles Lakers wreszcie przegrali. W swoim ósmym spotkaniu nowego sezonu, przed właśną publicznością, Lakers podejmowali Detroit Pistons. 29 punktów Kobe’ego (dające wskoczenie na 22 miejsce w kategorii strzelców wszechczasów) nie uratowało "jezioraków" przed pierwszą porażką. Tłoki wygrały 106 – 94 dzięki dobrej grze duetu Wallace – Iverson. Obaj Panowie w sumie zdobyli 50 punktów.

 Do niespodzianki doszło również w Bostonie. Miejscowi Celtics musieli uznać wyższość "samorodków" z Denver, przegrywając 85 – 94. Po 18 punktów w tym spotkaniu zdobyli Anthony oraz Billups.

 Dla pokonanych najwięcej punktów zdobył Ray Allen, 26.

 Gdyby w lidze nie było Washington Wizards (bilans 1 – 6), ekipa Larry’ego Browna byłaby ostatnia na Wschodzie (razem z New Jersey Nets). Jednak czasami Bobcats potrafią zabłysnąć. Przekonali się o tym Utah Jazz, przegrywając 104 – 96. Zwycięstwo jest zasługą Geralda Walllace’a (22 punkty) oraz Raymonda Feltona (23 punkty).

 Wspomniani Nets również zaskoczyli, pokonując Atlanta Hawks 115 – 106. Devin Harris, Vince Carter oraz rookie Brook Lopez zdobyli wspólnie 81 punktów (skutecznośc z gry bliskia 48 %)!