Kadra zaciągnęła „chwilówkę”, czyli EuroBasket 2025 w Katowicach.

EuroBasket 2025

Dwa dni temu zakończyły się rozgrywki fazy grupowej w grupie D EuroBasketu 2025. Polska z bilansem 3-2 awansowała do fazy pucharowej i już jutro nasi kadrowicze spotkają się z Bośnią i Hercegowiną w 1/8 Finału. Sama impreza w Katowicach niezależnie od wyniku w Rydze na długo zapadnie w pamięci kibiców. Atmosfera w Spodku była niesamowita, organizacja stała na najwyższym poziomie, gra naszych sprawiała wiele radości.

Jeszcze przed samym turniejem wiele osób spodziewało się, że grupa D będzie trudna do przewidzenia, ale chyba nikt nie spodziewał się takiej dawki emocji, wyrównanych spotkań i niespodzianek. Zwłaszcza dla kibiców biało-czerwonych, którzy jak burza przeszli przez pierwsze trzy spotkania. Dopiero mecze przeciwko Francji i Belgii przyniosły gorycz porażki i otworzyły dyskusje na temat ruchów trenera kadry i gry zawodników. A przede wszystkim rotacji.

W meczu z Belgią, który w zasadzie był meczem o nic, Coach Miličić mógł rotować bardziej składem, by wykorzystać graczy, którzy ledwo dotknęli parkietu w poprzednich spotkaniach. Drugie miejsce w tabeli było pewne niezależnie od tego, jaki będzie wynik ostatniego spotkania. Michał Michalak przy większym wymiarze minut mógłby się odblokować i być atutem w fazie pucharowej, Szymon Zapała mógł pozytywnie zaskoczyć, dostając więcej niż 60 sekund w 5 spotkaniach, Tomek Gielo wreszcie mógłby być wykorzystanym jako lider na parkiecie, a nie jako zadaniowiec „obsługujący” kolegów w obronie i ataku.

 

Czy tytułowa „chwilówka” w postaci Jordana Loyda nam się opłaciła? Póki, co zdecydowanie tak! Nie warto chwalić dnia przed wschodem słońca, ale kumpel Mateusza Ponitki doskonale wszedł w tej turniej, dając kadrze przewagę, dzięki której Rob Pelinka musiał patrzeć na pokonanego Lukę Dončicia w meczu otwarcia turnieju, czy Chauncey Billups obserwujący Deniego Avidiję i kadrę Izraela, która przegrała z Polską w drugim dniu rozgrywek grupy D.

Jego gra i postawa poza boiskiem jest godna pochwały i wszyscy sceptycy, którzy krytykowali słuszność tego ruchu, musieli zmienić zdanie. Nie mieli wyjścia! Nawet jeśli na chwilę i nawet jeśli nie uda zespołowi Igora Miličić, a przejść do ćwierćfinału to w pamięci kibica pozostaje gra duetu PonitkaLoyd i decydujące momenty spotkań ze wspomnianymi wcześniej Słowenią, Izraelem i Islandią. Porażka z Francją i Belgią owszem mogły pozostawić niesmak. Zwłaszcza druga porażka w turnieju z Belgią mogła pozostawić nie tylko niesmak, co wiele dyskusji nie tylko w sferze zaangażowania graczy, jak również decyzji trenera, który nie testował „ławki” przed fazą pucharową.

W kwestii „chwilówki” należy dodać, że pojawienie się gracza AS Monaco oznaczało też pudrowanie problemu z napływem „młodej krwi” w szeregach kadry seniorskiej. Brak Loyda lub innego naturalizowanego gracza i siłowe wdrażanie młodych graczy byłby lepszym rozwiązaniem? Pewnie nie, gdyż młodych graczy, którzy w podobnym lub niewiele gorszym stopniu wpływaliby na losy spotkań, jest jak na lekarstwo, żeby nie napisać kompletnie ich brak. Jest to problem, który trwa od lat i w zasadzie brak jakichkolwiek perspektyw zmian. W koszykówce reprezentacyjnej nie ma miejsca na tankowanie, więc „przyuczanie do zawodu” młodych przyniosłoby tylko jeszcze większe zepchnięcie koszykówki na boczny tor.

 

EuroBasket 2025

A tak dzięki szybkiej akcji podpisu pod obywatelstwem, Jordan Loyd na spółkę z Ponitką przepchnęli nas przez grupę „śmierci”. Nikt nie spodziewał się bilansu 3-0 po pierwszych trzech kolejkach, nikt nie spodziewał się takich emocji w katowickim Spodku. Może to właśnie rozpocznie wykluwanie się koszykarskich gwiazd zainspirowanych występami „naszych” na EuroBaskecie. To może być właśnie ten zwrot zaciągniętej chwilówki. Może, bo odpadnięcie w 1/8 nie będzie wstydem, ale przyczynkiem do rozważań na temat przyszłości kadry.

Do rozpoczęcia meczu w Rydze niespełna 13 godzin. Pozostaje trzymać kciuki i wierzyć, że nawet jeśli przygoda Polski z EB ‘25 zakończy się jutro, to ziarno zostanie zasiane i WRESZCIE trafi na podatny grunt. Tego sobie i Wam życzę!