[Finały 2018 GM3] Kevin „Deja Vu” Durant

*** Finały 2018 GM1 *** Finały 2018 GM2 ***

3-0. Drugi raz w dwóch kolejnych latach Warriors w trzech pierwszych spotkaniach wyrabiają sobie nadwyżkę, której nie przeskoczył jeszcze nikt (drużyny przegrywające 0-3 w PO mają bilans 0-131). Czy jutro będziemy mówić o trzecim w XXI wieku „sweepie” w Finałach NBA? Zarazem drugim w karierze LeBrona Jamesa?

Pierwszy mecz w Ohio miał być zbawieniem. Pierwsza wygrana miała prowadzić do ewentualnego wyrównania serii w drugim meczu. Tak przynajmniej wyglądało to w myślach kibiców Cavs.

I faktycznie w pierwszej połowie wysztko wskazywało, że tak może się stać. Cavaliers po raz kolejny grali agresywnie w obronie uniemożliwiając ruch piłki Warriors. To przełożyło się na wybicie z rytmu Stephena Curry’ego i Klay’a Thompsona, którzy w pierwszej połowie w sumie trafili 3/15 z gry. Curry trafił tylko jeden rzut z gry w pierwszych 24 minutach GM3.

W drugiej połowie nie wydarzyło się nic, w czym nie brał udziału Kevin Durant. To on w trzeciej kwarcie pozwalał Warriors utrzymać prowadzenie (z małą pomocą JaVale’a McGee i Klay’a Thompsona). To ostatecznie on w czwartej kwarcie pokazał gospodarzom, że nie warto cieszyć się słabszymi momentami w grze mistrzów.

Trójka Duranta przy wyniku 103-100 dla GSW, wydarzyła się w zeszłym roku. Podobnie, jak przed rokiem była postawieniem ostatnich poprawek w powieści „Droga do back-2-back”.

43 punkty (15/23 FG, 6/9 3pt), 13 zbiórek, 7 asyst – To linijka Kevina Duranta z meczu numer trzy.

Meczu, o którym nie można powiedzieć zbyt wiele, poza tym, że KD był zbawieniem dla słabiej grających Curry’ego i Thompsona. Spora w tym zasługa pracy, jaką robili Cavs w obronie i poprzeczki, jaką postawili, jeśli chodzi o walkę fizyczną.

To był też jeden z brzydszych, mniej porywających spotkań Finałowych w ostatnich kilku latach. Oczywiście to nie jest największy „lowlight”, jednak każdy, kto oglądał GM3 w całości wie, że kilka momentów drugiej i trzeciej kwarty było gorsze od marcowych zmagań tankujących zespołów. To niestety taka laurka tegorocznych i zeszłorocznych Finałów, które nie trzymają nas w napięciu nawet przez 25% serii.

Mistrz zdaje się już jest znany i czwarte spotkanie powinno być powinnością. Pytanie tylko, kiedy dojdzie do koronacji mistrza anno domini 2018. Czy za blisko 10h?

Clutch Point