[Finały 2018 GM2] Curry is back(?)

*** Finały 2018 GM1 ***

Warriors są jak Warriors. Stephen Curry wreszcie wrócił. Szał!

Wszystko, co oglądaliśmy do tej pory, było czymś w rodzaju ostatecznej rozgrzewki przed wielkim koncertem. Recital Stephena Curry’ego odbył się podczas GM2. Spontanicznie, bez rozgłosu. Tutaj nie chodzi o jego 9 celnych trójek, tylko ten wszystkim znany dryg do trafiania z pozycji niemożliwych. Seryjnego trafiania…

Może to przez przejście Kevina Duranta, może to przez zwykły efekt „zmęczenia”, ale Stephen Curry od dawna nie przypominał tego samego gracza, który niczym David Blaine czarował wszystkich kibiców koszykówki. Niezależnie od tego, czy lubi się Warriors, Curry’ego lub same rzuty z dalekiego dystansu jedno trzeba oddać gwieździe GSW. Potrafił zaczarować każdego rzutami z 9-10 metra jakby to były zwykle rzuty z półdystansu.

Po przejściu KD do Warriors gdzieś to znikło. Nie wolno za to nikogo obwiniać. Durant, Thompson, Curry – tego typu talenty ofensywne powinny znajdować się w trzech ekipach, bo w jednej bardzo trudno osiągnąć optymalny szczyt formy każdego z nich.
W drugim meczu tegorocznych Finałów nie widzieliśmy tego, co mogło brakować w grze Curry’ego. Bezczelność w podejmowaniu decyzji rzutowych, które nieważne na jak głupie by nie wyglądały, to zaskakują każdego konesera (nie tylko nowoczesnego) basketu. Podczas GM2 meczu pisałem na Twitterze, że dwutakt Curry’ego powinien być w programie lekcji wychowania fizycznego w każdej polskiej szkole. W zasadzie w każdej szkole…

Delikatnie mówiąc, nie jestem największym fanem Stephena Curry’ego. W dalszym ciągu staram się nie dopuszczać do myśli, że tak wygląda dzisiejsza koszykówka. Jest coraz ciężej to akceptować, lecz mimo wszystko trudno nie podziwiać takich wyczynów.

2/5 (40%) w rzutach z odległości pomiędzy 6-7,3 m i 6/10 (60%) z odl. 7.6-8.8 m.

tenor

Jeśli chodzi Cavaliers, to kiedy zobaczyłem rozkładającego ręce Jamesa w końcówce pierwszej kwarty, to wiedziałem już wszystko. Warriors zgotowali im niezłą przejażdżkę, kiedy zamiast Looneya w wyjściowym składzie pojawił się JaVale McGee. McGee w pierwszym kilku minutach zaskakiwał obronę Cavs, pokazując małe przedstawienie tego, jak działał Clint Capela w WCF.

Użyłem słowa przejażdżka, bo w pierwszej kwarcie Warriors głównie atakowali „paint” zdobywając tam większość swoich punktów w tym fragmencie gry. Lue w drugiej kwarcie starał się zareagować, by sprawniej bronić obręcz. To zaowocowało początkiem bombardowania. Co gorsze bez żadnej obrony „przeciwlotniczej”. Cavaliers 9/27 „zza łuku, sam Curry w tym spotkaniu 9/17. To chyba wszystko, jeśli chodzi o ofensywę Cavs.

Oczywiście znaczna w tym zasługa defensywy Warriors i tego, że przy bliskim kryciu gospodarze po prostu trafiali. Jednak po raz kolejny martwi fakt, że Cavaliers nie trafiali z czystych pozycji. NBA Stats pokazuje, że w rzutach Open Cavs trafili tylko 28% rzutów z gry. 7/25, z czego 3/12 za trzy! Tylko 4 z 11 rzutów z czystej pozycji w drugiej połowie GM2…

Jak powiedział LeBron James po meczu otwarcia Finałów 2018, każdy następny mecz to nowa historia. Powrót do Ohio będzie kluczowym momentem tej serii. Jeśli gospodarze wygrają przynajmniej jedno spotkanie, to będziemy mogli mówić o tym „Czy LeBron James doprowadzi do sześciu spotkań”. Jeśli nie to będziemy szukać podobieństw do zeszłorocznego Finału. Może nawet będziemy mówić o tym, który był bardziej „bez jajeczny”.

PS. Nie będę nic mówił na temat pracy sędziów. Zwłaszcza tej na niekorzyść Cavs. Było trafiać z czystych pozycji niż szukać winnego w kilku posiadaniach.

Bleacher Report