Cytując słownik języka polskiego, cud to "niezwykły, szczęśliwy zbieg okoliczności" (jedna z definicji tego słowa). Kilka takich cudów dała nam w tym sezonie liga NBA.
1) Niespodziewanie, albo spodziewanie, dobra gra Boston Celtics. Przed -sezonowe ruchy kadrowe dały Celtics skład, w którym grzech nie wygrywać. Jak dotąd Boston wygrywa mecz za meczem, i jest na dobrej drodze by zrównać się, a nawet pobić, pamiętny rekord zwycięstw ustaniowiony przez Chicago Bulls (72 – 10). Po ostatnich wygranych nad Utah Jazz i Los Angeles Lakers, Celtics mają bilans 26 – 3.
2) Jakimś cudem Isiah Thomas jest w dalszym ciągu trenerem New York Knicks. Nawet takie spotkania jak New York Knicks – Boston Celtics (NY zdobyli w tym meczu 59 punktów tracąc 104), nie były motorem napędowym w machinie, która mogłaby uwolnić Knicks od tego fatalnego trenera. Knicks są 26 ekipą w NBA, jeśli chodzi o bilans (8 – 21), 29 jeśli chodzi o defensywę (NYK dają rzucać przeciwnikom średnio 112,5 punktu na mecz), oraz 22 ekipą w lidze jeśli chodzi o ofensywę (103,5 punktu). Bykom się udało zwolnić trenera, zatrudnić nowego i wygrywać dwa mecze z rzędu (w tym jeden przeciwko NYK). Nowojorczykom też może się udać…
3) Portland Trail Blazers wygrali swój 13sty mecz z rzędu. Dobra gra, nawet nad dużo słabszymi przeciwnikami, bez Grega Odena, jest cudem. Dzisiejszej nocy, Blazers spotkają się z Utah Jazz. Czy będzie wygrana numer 14 ?
4) Tegoroczny draft miał być jednym z najlepszych w historii NBA. Po dwóch miesiącach gry, z małym okładem, nie widać tego wogóle. Zostaje tylko mieć nadzieję, że świeży narybek rozgrzeje się w dalszej części sezonu.
5) Jakimś cudem, ani Reggie Miller, ani Allan Houston, ani żaden z innych zawodników, którzy głośno mowili o swoim comebacku, nie wrócili. Może to i lepiej ?
6) Miały miejsce pożary , trzęsienia ziemi i różne inne ciekawe rzeczy.
Oby dalszy ciąg sezonu NBA, był równie ciekawy co, te dziewięć ostatnich tygodni sezonu 2007/2008. Oby Playoffs 2008 były, tak samo albo nawet bardziej emocjonujące, od tegorocznych.Oby MVP Ligi został ktoś, kto potrafi poprowadzić swój zespół przez pierwsza rundę playoffs. Oby Finał 2008 dało się oglądać, a nie, usypiać w trakcie trwania meczu numer cztery. Czego sobie i Wam życzę..Do siego roku!!