Cleveland Cavaliers znowu nie pokonane. Wczorajszego wieczoru podejmowali we własnej hali New Jersey Nets, i znowu wygrali 102-92. Powoli staje się to świecką tradycją, ale LeBron znowu był najlepszym zawodnikiem meczu. James zdobył 36 punktów, w tym 25 w drugiej połowie spotkania. Nawet podał 12 razy (rekord kariery w meczach playoff). Sasha Pavlovich dodał 17 punktów.
Najlepszym zawodnikiem Nets był Vince Carter (26 punktów), natomiast Jason Kidd był bliski zanotowania triple-double (17 pkt., 10 zbiórek oraz 8 asyst). Seria przenosi się do New Jersey.
Stan rywalizacji 2-0 dla Cavaliers.
Na zachodzie nie było tak łatwo. San Antonio Spurs miało chrapkę na drugie zwycięstwo na wyjeździe, lecz zawodnicy Phoenix Suns postawili wysoko poprzeczke. Na wysokości 20 punktów różnicy, spotkanie zakończyło się wynikiem 101-81 dla Suns.
Wszystko dzięki obronie i grze zespołowej, oraz sprawnym rotacjom w składzie trenera Mike'a D'Antoni'ego (który miał w dodatku 56 urodziny). Do pierwszej piątki wszedł Kurt Thomas, miał kryć ostro Tim'a Duncan'a i się udało, no może nie dokońca (Bell i Marion dawali dobre wsparcie). Duncan zdobył w tym meczu 29 punktów, ale nie było mu łatwo. Ofensywnie drużyna z Phoenix też dobrze się spisała, Amare Stoudemire rzucił 27 punktów, a Steve Nash (w końcu przestał mu nos krwawic) zaklejony plastrami dodał od "siebie" 20 punktów i 16 asyst. Następne dwa spotkania na terenie Spurs.
Stan rywalizacji 1-1.