Leandro Barbosa zawodnik Phoenix Suns, najlepszy rezerwowy ubiegłego sezonu, przeżył w zeszłym tygodniu stan pod zawałowy. Powodem był żart, którego ofiarą padł właśnie sam Leandrinho. Wszystko miało miejsce w miniony czwartek, kiedy to Barbosa spokojnie siedział w swoim hotelowym pokoju w Beverly Hills. Jak gdyby nigdy nic, nagle zadzwonił telefon. Barbosa odebrał i usłyszał, że musi zejść do recepcji, bo tam czeka na niego wiadomość od Steve'a Kerra, w sprawie transferu do New York Knicks. Barbosa popadł w panikę, myśląc "Czy to prawda? Już nie chcą bym grał dla nich?Ale dlaczego akurat do KNICKS!!". Zaczął sprawdzać czy, te złe wieści to prawda, najpierw zadzwonił do trenera Mike Elliota, a potem pobiegł do głównego szkoleniowca Phoenix Suns, Mike'a D'Antoniego. Ten ostatni wyjaśnił mu, że jak na razie Barbosa nigdzie się nie wybiera, i pouczył go by na przyszłość meldował się w hotelu pod fałszywym nazwiskiem. Faktycznie to powinno pomóc, jedna to kto tak naprawdę nabrał Brazylijczyka, nie wiadomo. Ale jak to mówią, "dobry żart tynfa wart"