Ruszyła przedsprzedaż biografii Giannisa od Wydawnictwa SQN! Mirin Fader i Giannis polecają się do Waszej biblioteczki!
Link do zakupów – > https://bit.ly/3Uop9F9
Ruszyła przedsprzedaż biografii Giannisa od Wydawnictwa SQN! Mirin Fader i Giannis polecają się do Waszej biblioteczki!
Link do zakupów – > https://bit.ly/3Uop9F9
8 sierpnia tego roku, w 30. rocznicę zdobycia złotego medalu olimpijskiego przez koszykarską reprezentację Stanów Zjednoczonych w Barcelonie, odbędzie się premiera drugiego wydania książki pt. Dream Team Jacka McCalluma. Doświadczony pisarz wyjaśnił w niej fenomen ekipy Chucka Daly’ego, która zaprezentowała basket z innej planety i przede wszystkim zmieniła oblicze koszykówki raz na zawsze. Amerykańska plejada gwiazd uczyniła z NBA wielką markę, emblemat globalnej dyscypliny sportowej i to w erze nie cybernetycznej, co było niebywałym osiągnięciem. Żadne narzędzia marketingowe nie wypromowały NBA lepiej niż Dream Team, składający się z najbardziej znanych, spektakularnych i uwielbianych mistrzów kosza.
Bacznym obserwatorem tamtych wydarzeń w stolicy Katalonii był polski mistrz mikrofonu – Włodzimierz Szaranowicz, który podziwiał efektowne zagrania Jordana i spółki, a później postanowił o nich napisać przedmowę do niniejszej publikacji.
Książka z serii #SQNOriginals jest dostępna na: https://bit.ly/dreamIIteam
Fragment 📖
Masz kasetę z tym meczem? – zapytał Michael Jordan.
Mam – odparłem, a on powiedział:
Stary, wszyscy pytają o ten mecz. To było najfajniejsze ze wszystkiego, co mi się kiedykolwiek przytrafiło na parkiecie.
To znamienne dla legendy Dream Teamu, najbardziej dominującej ekipy, jaką kiedykolwiek udało się zgromadzić w jakiejkolwiek dyscyplinie sportu, że Michael nie odnosi się do prawdziwego meczu, ale do wewnętrznego sparingu, który Dream Team rozegrał w Monte Carlo przed igrzyskami w 1992 roku. Ponad dwadzieścia lat temu Amerykanie rozegrali latem czternaście meczów – sześć w eliminacjach przedolimpijskich i osiem podczas samego turnieju w Barcelonie, gdzie w drodze po złoto miażdżyli kolejnych rywali. Największy opór stawiła niezła drużyna Chorwacji, która w finale igrzysk przegrała tylko 32 punktami. Standardowe zestawienia statystyczne nie mają w przypadku Dream Teamu żadnego sensu, a jego członków można było porównać tylko wtedy, kiedy rozgrywali bezpośredni pojedynek między sobą.
Zapis tamtego meczu to koszykarski Święty Graal, a jego opis znajdziecie w rozdziale 28.
Tamtego lata wraz z Dream Teamem przez Barcelonę przetoczył się sztorm idealny. Wszystko do siebie pasowało. Członkami drużyny byli niemal wyłącznie weterani NBA u szczytu lub prawie u szczytu swoich możliwości. Czekał na nich świat, który wcześniej mógł się cieszyć co najwyżej namiastką koszykówki NBA – igrzyska w Barcelonie były pierwszymi, do których dopuszczono zawodowców. Byli idealnym towarem eksportowym z kraju, który zajmował w świecie dominującą pozycję.
Scenariusz był wręcz doskonały, a kiedy gwiazdy Dream Teamu połączyły siły, przedstawienie okazało się jeszcze lepsze, niż ktokolwiek mógł przypuszczać… A przecież wszyscy i tak byli przekonani, że będzie fantastyczne. Byli jak Johnny Cash w więzieniu Folsom, jak Allman Brothers w klubie Fillmore East, jak Santana na Woodstocku. Larry Bird uważa: „Gdyby to się działo dzisiaj, ktoś zrobiłby z tego reality show”.
Nazwiska Michaela Jordana, Magica Johnsona, Larry’ego Birda i Charlesa Barkleya wciąż pozostają znane i są cytowane w naszej kulturze nawet po dwudziestu latach. Nie chodzi tylko o to, że jeden z członków Dream Teamu, obecnie gwiazda telewizji, zainspirował didżeja Danger Mouse’a i rapera Cee Lo Greena do stworzenia duetu hip hopowego o nazwie Gnarls Barkley. Ani o to, że Magic Johnson (u Red Hot Chili Peppers i Kanyego Westa), Scottie Pippen (u Jaya-Z), Karl Malone (u The Transplants), no i Michael Jordan (nie da się wymienić wszystkich przykładów) byli tematem niezliczonych piosenek. Weźmy taki przykład: nazwisko Johna Stocktona, schludnie ubranego, mało widowiskowego rozgrywającego, pojawia się w nagranym w 2011 roku utworze rapera z Brooklynu, Nemo Achidy, a na okładce najpopularniejszej koszykarskiej gry komputerowej, NBA 2K12, znajdujemy wizerunki Jordana, Magica i Birda, a nie współczesnych zawodników – LeBrona Jamesa, Dirka Nowitzkiego czy Derricka Rose’a.
Opis okładkowy
Odkąd 30 lat temu DREAM TEAM skupił na sobie uwagę światowej opinii publicznej, otaczająca go aura tajemniczości tylko się spotęgowała, podobnie jak wpływ, jaki wywarł on na koszykówkę. Książka ta odtwarza tamte chwile – kiedy 12 wybitnych zawodników połączyło siły, odniosło sukces, który przerósł wszelkie oczekiwania, i jednym błyskawicznym kontratakiem ukształtowało przyszłość koszykówki.
Zasiadamy tu z koszykarzami do nocnych partyjek pokera, a także przysłuchujemy się ich rozmowom na temat ukochanej dyscypliny, sławy i wzajemnych relacji. Wisienką na torcie jest zaś szczegółowe sprawozdanie z legendarnego sparingu rozegranego w lipcu 1992 roku, w którym stanęli przeciwko sobie najlepsi zawodnicy DREAM TEAMU – być może był to najwspanialszy mecz i pokaz trash-talkingu w dziejach koszykówki.
Dream Team opowiada nieznaną dotąd historię koszykarskiej drużyny wszech czasów, która w 1992 roku w Barcelonie w wielkim stylu zdobyła olimpijskie złoto, kończąc turniej bez porażki i pokazując styl gry, jakiego świat wcześniej nie widział. Dzieło Jacka McCalluma zostało okraszone wstępem polskiego mistrza mikrofonu i pasjonata koszykówki – Włodzimierza Szaranowicza – który był naocznym świadkiem popisów Amerykanów w stolicy Katalonii.
Dane o książce
Tytuł: Dream Team. Wydanie II
Autor: Jack McCallum
Data wydania: 8 sierpnia 2022
Cena okładkowa: 49,99 zł
Wydawnictwo SQN kontynuuje swoją serię książek koszykarskich. Tym razem do sprzedaży trafiła autobiografia legendy Boston Celtics, Kevina Garnetta. Zawodnik postanowił podzielić się z fanami przeżyciami ze swojej kariery sportowej, ale i życia prywatnego. Żaden fan basketu nie może przejść obojętnie wobec tej pozycji!
Książkę można zamówić na: idz.do/garnettpodcastspec-przedsprzedaz
Fragment książki:
Był rok 2008, po 13 latach w końcu wygrałem te pierdolone finały i pomogłem Celtom zdobyć pierwszy tytuł mistrzowski od ponad 20 lat.
Kiedy wybrzmiała syrena kończąca mecz, czas się zatrzymał. Mój umysł się zatrzymał. Chyba część mnie oczekiwała punktów zdobytych w ostatniej sekundzie, ale wygraliśmy bardzo wysoko. Pokonaliśmy Lakersów różnicą 39 punktów. Z dachu leciało confetti, a ja jeszcze nigdy nie byłem na takim haju, jeszcze nigdy nie czułem się taki nakręcony.
Byłem przeszczęśliwy: ludzie mnie łapali, obejmowali, całowali, płakali – patrzyłem na moją żonę, widziałem moje dzieciaki, moją rodzinę, przyjaciół, kibiców, po czym zacząłem w głowie przewijać taśmę do tyłu – jak w filmie – powtarzając kolejne sceny. Wszystko pędzi w jednej chwili w moim kierunku, rzucam do kosza na podjeździe u Billy’ego, choć jeszcze nie umiem grać, budzę się o piątej rano w Karolinie, nie mogąc przestać myśleć o kozłowaniu, jestem dzieciakiem ze wsi, a potem nastolatkiem, który próbuje rozwalić tych skurwieli na ulicach Chicago, wszystkie te zwycięstwa, porażki, zderzenia, siniaki, miliony wspomnień, miliony godzin spędzonych na ciężkiej pracy, dobijając się, łapiąc otarcia i zadrapania, żeby przebić się tam, gdzie chciałem się przebić – i oto nareszcie tu jestem. Dziennikarka Michele Tafoya trzyma mikrofon przed moją twarzą. Tłum bostońskich kibiców szaleje. Musi krzyczeć, żebym mógł ją usłyszeć.
– MVP ligi. Najlepszy obrońca sezonu. Teraz wreszcie możesz dodać do CV tytuł mistrza NBA. Jak się z tym czujesz?
Kładę dłoń na jeszcze ciepłej czapeczce mistrzowskiej, którą mam na głowie.
– O rany, jestem teraz taki nakręcony.
Zebranie myśli zajmuje mi kilka chwil.
Kolejne obrazy przelatują mi przez głowę: siedzę w steakhouse’ie Ruth’s Chris podczas rodzinnego obiadu, oglądam D-Wade’a walczącego z Chaunceyem Billupsem w finałach Konferencji Wschodniej, moje problemy w Greenville, turnieje amatorskie AAU, niekończące się mecze w okolicznych parkach, dorastanie, granie, bez końca, nauka, buzująca energia, rosnąca z roku na rok intensywność, ogromne pragnienie, te wszystkie marzenia przez 12 lat spędzonych w Minneapolis, przemożne pragnienie zdobycia tego dla kibiców T-Wolves, przemożne pragnienie zdobycia tego dla kibiców Celtics, przemożne pragnienie tego zwycięstwa – pożądałem tego mistrzostwa bardziej niż czegokolwiek innego, bardziej niż pieniędzy, bardziej niż sławy, bardziej niż seksu. A teraz zaczynam to sobie uświadamiać, rzeczywistość pełznie mi wzdłuż kręgosłupa, wlewa mi się do duszy, więc zdejmuję czapeczkę, odchylam głowę do tyłu i zaczynam wydzierać się jak szaleniec.
– Wszystko jest możliwe!
Kilka chwil później dodaję jeszcze:
– Na samym szczycie! Jestem na samym szczycie! Udowodniłem to! Udowodniłem!
O książce:
Szczere wspomnienia mistrza NBA i członka koszykarskiej Galerii Sław.
Był jednym z najbardziej dominujących graczy, jakich widział świat koszykówki. I jednym z najbardziej wygadanych. W ciągu 21-letniej kariery podniósł trash-talk do rangi sztuki i nigdy nie stronił od dzielenia się przemyśleniami na kontrowersyjne tematy. W tej książce Kevin Garnett z taką samą szczerością spogląda na swoje życie i karierę.
Przeciwności, jakie napotkał, dorastając w Karolinie Południowej. Pominięcie college’u i wejście do draftu bezpośrednio ze szkoły średniej. Mecze przeciwko Michaelowi Jordanowi, Kobemu Bryantowi, LeBronowi Jamesowi i innym legendom NBA, wzloty i upadki, mistrzostwo z Boston Celtics. A pomiędzy tym wszystkim sława, rodzina, muzyka, wiara czy rasizm.
Jeśli uważasz, że Kevin Garnett zachwycał na parkiecie, poczekaj, aż przeczytasz, co ma do powiedzenia na kartkach tej książki.
„Kevin Garnett. Od A do Z. Bez cenzury o życiu, koszykówce i wszystkim pomiędzy”
Autor: David Ritz, Kevin Garnett
Premiera: 19.05.2021
Cena okładkowa: 44,99 zł
Liczba stron: 416
Już dziś długo wyczekiwana premiera! Wydawnictwo SQN zdecydowało się wznowić najbardziej odjazdową, pełną emocji i niezapomnianych przygód książkę. Autobiografia Dennisa Rodmana „Powinienem być już martwy” powraca! Przekonaj się, kogo napotkał na swojej drodze i jakie ma przemyślenia odnośnie życia i swojej kariery. Książkę możecie zamówić tylko w księgarni (LINK). Gorąco polecamy!
Na zachętę prezentujemy poniższy fragment:
Siedziałem tak w kącie na sofie. Od tłumu oddzielało mnie kilku ochroniarzy i stolik pełen karafek z rumem, lodu, szklanek, cytryn, limonek, mikserów i tym podobnych dupereli. Z drugiej strony siedział inny ochroniarz. Byłem uziemiony.
Cztery laski znowu pojawiły się za mną, robiąc swoje. Po pewnym czasie zaczęło to być nudne, bo wyglądało jak jakieś falujące, wijące się tło, a ludzie zamiast na nas mogli się równie dobrze gapić przez okno na przejeżdżające pociągi. Na ekranie w kółko pokazywali reklamę rumu, wiecie z kim. Muzyka dudniła. Śliczna dziewczyna w krótkiej czarnej sukience bez ramiączek rozdawała nam podwójne shoty.
Ja, znowu w koszuli, już spokojny, zapaliłem cygaro, przyjmując kolejnych gości. Dzień jak co dzień – autografy, wspólne fotki, gadka szmatka z ludźmi, których ochroniarze i marketingowcy do nas przepuścili – znajomi, obcy, media. Wywiad dla jakiejś stacji telewizyjnej. Ja nawijam, oni nawijają. Stroboskop. Ludzie wchodzą i wychodzą. Laski. Faceci. Kobiety. Młodzi. Starzy. Żadnych leszczy. Nie każdy może podejść. Po lewej stronie jakaś niezła panna, brunetka, gapi się, kurwa, na mnie, ślini się, pożera mnie wzrokiem przez jakieś pół godziny bez przerwy – jestem pod wrażeniem koncentracji – aż w końcu się poddaje i wychodzi.
Jedna z tancerek pochyla się i krzyczy: „Dobrze się bawisz?”. „Jasne!”, ktoś przekrzykuje hałas. „Bo ja już, kurde, wymiękam”, odpowiada. To trochę, kurwa, szkoda.
Brakuje dziś w tym wszystkim jednej rzeczy. Kilka lat temu dziennikarz „New York Timesa” napisał, że był świadkiem, jak wypiłem dziewiętnaście shotów w ciągu czterech godzin, aż w końcu przestał liczyć. Wtedy starałem się traktować każdy dzień jak sylwestra albo ostatni dzień karnawału. Seks, alkohol, zabawa – tego nigdy nie było za wiele. Nie krzywdziłem nikogo poza samym sobą, więc co tam. Nie ma bólu, nie ma żalu, myślałem wtedy. Ale to już nie te czasy.
W październiku 2003 alkohol zaczął stawać na przeszkodzie rzeczom, na których zależało mi bardziej niż na balangach (nie mogę uwierzyć, że to powiedziałem). Zwierzę imprezowe zmieniło się w zwykłe stare zwierzę. Groziło mi, że stracę wszystko, jeśli nie okiełznam drzemiącej we mnie bestii.
A wszystko wydarzyło się – gdzieżby indziej – w Vegas.”
Facebook: idz.do/rodmanpodcastspecfb-premiera
Wszyscy lubimy nietuzinkowe postaci, prawda? Również w świecie koszykówki nie brakuje osób, które zdecydowanie wyróżniają się z tłumu podobnych zawodników czy trenerów. Taką personą jest z pewnością Dennis Rodman. Wydawnictwo SQN wyszło naprzeciw oczekiwaniom kibiców i zdecydowało się na wznowienie tej kultowej dla fanów NBA książki!
Zamów książkę w przedsprzedaży na: idz.do/rodmanpodcastspec-przedsprzedaz
Fragment książki:
„To właśnie tam zrobiłem sobie też pierwszy tatuaż, co władzom NBA również się nie spodobało. Dziś już nawet nie wiem, ile ich jest, pewnie koło setki, na całych rękach, nogach, plecach, piersi, szyi, pokrywają jakieś trzy czwarte całego mojego ciała. Można z nich mniej więcej wyczytać historię mojego życia. Pierwszy był wizerunek mojej córki Alexis na lewym przedramieniu, jeden z kolejnych – po prawej stronie szyi – zrobiłem w hołdzie dla mojej obecnej żony, Michelle.
Wszyscy się wtedy jarali tymi fryzurami i tatuażami. Dzięki wyznaczającemu nowe trendy Dennisowi Rodmanowi dziś nikt już nie zwraca na to uwagi. W wywiadzie dla „New York Timesa” powiedziałem: „Dziś nawet nudni biali kolesie mają tatuaże”. Nie wspominam o tych śliczniutkich młodych laskach z dobrych domów, które tatuują kwiatki na swoich śliczniutkich tyłeczkach.
Po latach nawet NBA zaczęła podchodzić do moich włosów z humorem. Kiedyś na ich stronie internetowej pojawiły się statystyki wygranych i przegranych meczów Spurs, w zależności od tego, jaki kolor włosów akurat miałem (zdecydowanym zwycięzcą był blond 35:14). Jeśli chodzi o tatuaże, to polecam książkę In the Paint: Tattoos of the NBA, według której wytatuowana jest ponad połowa ligi. Fajną kolekcję tatuaży ma Rasheed Wallace z Detroit. Fryzura? Cokolwiek przyjdzie wam do głowy. Ben Wallace, też z Detroit, zmienia uczesanie z meczu na mecz – raz ma gigantyczne afro (twierdzi, że nie obcinał włosów od pięciu lat), kiedy indziej bardzo obecnie popularne w NBA warkoczyki plecione przy głowie. Chyba Allen Iverson je wylansował.
Moje fryzury i tatuaże wkurzały wierchuszkę NBA, ale stanowiły też pierwszy krok do przeniesienia Dennisa Rodmana ze świata profesjonalnej koszykówki do masowej świadomości Amerykanów. Nie żeby mi na tym zależało. Nie szukałem sławy. Chciałem tylko być „Dennisem”.
O książce:
Dennis Rodman zawsze wyróżniał się jako jedna z najbardziej kontrowersyjnych osobowości w świecie sportu – niezależnie od tego, czy chodzi o udział w zdobyciu trzech tytułów mistrzowskich przez Chicago Bulls prowadzone do zwycięstw przez Michaela Jordana, czy o występ na promocji książki w sukni ślubnej (i pełnym makijażu)… Ekstrawagancki gwiazdor koszykówki nieustannie wzbudza emocje i regularnie gości na pierwszych stronach gazet.
Powinienem być już martwy to kronika wzlotów i upadków Dennisa Rodmana. Od myśli samobójczych i wewnętrznej przemiany na parkingu pod halą Detroit Pistons, przez szaleństwa w San Antonio Spurs, najlepsze lata kariery w Chicago Bulls, nieudane epizody w Los Angeles Lakers i Dallas Mavericks, aż po marzenia o powrocie do NBA. Od złych relacji z matką i siostrami, przez romans z Madonną, nieudane małżeństwo z Carmen Electrą, po trudny związek z Michelle Rodman… Powinienem być już martwy to historia walki z rywalami na parkiecie i zmagań z uzależnieniem poza nim. Unikalne spojrzenie na życie jednej z najbardziej niezwykłych gwiazd sportu.
„Dennis Rodman. Powinienem być już martwy”
Autor: Dennis Rodman, Jack Isenhour
Premiera: 17.02.2021
Cena okładkowa: 39,99 zł
Liczba stron: 352