Mecz nr. 3109-83
(wynik serii) |
||
1 |
2 |
Utah Jazz pokonali na własnym parkiecie San Antonio Spurs, 109 – 83. Wreszcie pokazal, że nie są nieporadną drużyną. I co najważniejsze nie dostaną do "zera". W Utah brylowali Deron Williams oraz Carlos Boozer (odpowiednio 31 i 27 punktów), lecz tym razem nie byli skazani sami na siebie bo dostawali potrzebną pomoc od pozostałych graczy. W pierwszej połowie Utah przegrywało 4 punktami, co można nazwać sukcesem bo w poprzednich spotkaniach po połowie tracili 17 i 18 punktów (odpowiednio w meczu numer jeden i dwa). Trzecia kwarta przyniosła prowadzenie ( gdy było 60 – 59 Derek Fisher trafił "za trzy" ale w zasadzie w trzeciej kwarcie rozpoczął cała "krucjatę" Carlos Boozer) którego jazzmeni nie oddali już do końca meczu. Zawiodła gwiazda Spurs, Tim Duncan, który był cieniem "tego" Duncana z meczu numer dwa i jeden. Nie dość że miał problem z faulami (przez ewidentnie odpuszczał nie które akcje), to jeszcze stracił 8 piłek. TD zakończył mecz z notując 16 punktów i zbierając 8 piłek. Najlepiej dla Spurs zagrał Tony Parker (25 punktów i siedem asyst). Następny mecz w poniedziałek w hali Utah, a trzeba dodać że Utah nie przegrali żadnego spotkania w playoffs (oczywiście mowa tutaj o spotkaniach na własnym parkiecie a wygrali ich siedem). Ale z drugiej strony kiedyś musi być ten pierwszy raz.