Kobe znowu w obiegu.

 Znowu podniosła się temperatura wokół Kobe Bryanta i jego bytu w Los Angeles Lakers, pojawiły się kolejne plotki. W zasadzie wszystko rozpoczęło się od Jerry'ego Bussa, który powiedział, że zastanawia się nad transferem Kobe'ego, ale tylko na dobrych warunkach. Buss powiedział również, że rozmawiał z Bryantem (nie wiadomo, który to już raz rozmawiali obaj Panowie) i podczas tejże rozmowy doszło do porozumienia w sprawie transferu. Buss obiecał ponoć Bryatowi, że sprawdzi, co się da "zrobić" w tej sprawie. Właściciel Lakers przyznał również, iż jest zawiedziony tym, że Kevin Garnett "nie wylądował" w Mieście Aniołów. A jak sam mówił, Lakers dawali lepsza ofertę niż Boston Celtics.

 Słowa Bussa spowodowały lawinę plotek (kolejną), mało tego plotki te były podparte dziwnymi sytuacjami. Kobe Bryant nie wziął udziału w trzech ostatnich treningach drużyny z Los Angeles. Jak podobno powiedział Phil Jackson, Kobe poprostu daje odpocząć swoim nogom. Potem światło dzienne ujrzała plotka, jakoby Bryant miał opróżnić swoją szafkę w szatni Lakers. To też okazało się nieprawdą, co KB24 dementuje poniżej:

 
 Lecz bez plotek wszyscy wiedzą, albo się domyślają, że ale dni Kobe Bryanta w Los Angeles Lakers są policzone. Całą tą "wojnę" rozpoczął sam Kobe mówiąc, że chce transferu. Potem Lakers chcieli go udobruchać i udało im się to na chwilę, Bryant dalej chciał odejść ale, przynajmniej nie mówił o tym tak głośno. Był też okres, kiedy Kobe mówił, że zostanie w Lakers i koniec, bo nie ma potrzeby nic zmieniać w drużynie "jeziorowców" (pomijam już jego wypowiedzi o Plutonie i Lakersach, oraz długooczekiwaną "taśme prawdy". Praktycznie raz na tydzień można był zobaczyć coraz to nowe wersje KB. Teraz widać, nawet po tym wywiadzie, że Kobe'iemu to delikatnie mówiąc "zwisa" i to, co mówił wcześniej jest warte tyle, co zeszłoroczny śnieg. Kupchakowi i Bussowi wygląda na to, że również to "zwisa i powiewa" czy Kobe będzie w ich drużynie czy nie, najważniejsze w tej chwili są dwie sprawy: pierwsza to, kogo uda im się sprowadzić, za Bryanta (sytuacja jest utrudniona przez kontrakt KB24 opiewający na sumę ok.89 milionów dolarów do końca, którego zostało jeszcze cztery lata, ale w myśl klauzuli w tym kontrakcie Bryant może zrezygnować dwa lata przed ukończeniem umowy), druga to, czy świeży nabytek będzie w stanie przywrócić dawną świetność Los Angeles Lakers.
 
 
 Ostatnio mówi się głośniej o dwóch transferach, chociaż podobno jest więcej. Pierwsza wersja, jedna z tych najbardziej popularnych, to wymiana z Chicago Bulls. Byki miałyby oddać Bena Gordona, Kirka Hinricha, Joakima Noah (plus zawodnicy do dopełnienia części finansowej tegoż transferu). Jeszcze podczas trwania playoffs, John Paxon mówił że to nie do wykonania, ale chyba coś w tym jest bo Ben Gordon nie dostał jeszcze szczegółowej oferty przedłużenia umowy z "bykami" a powinien. Może to jakiś znak, tego co stanie się w zbliżających tygodniach.
 
 
 Inna plotka mówi o przejściu Bryanta do Dallas Mavericks, w zamian za Dirka Nowitzkiego oraz Josha Howarda (plus oczywiście rozliczenia finansowe). Nowitzki totalnie zawiódł Dallas Mavericks (w ME też) w zeszłorocznych playoffs, pokazał że presja na niego źle działa a jeśli chce się wygrywać w NBA trzeba być presjoodpornym, przynajmniej w jakimś stopniu. Dodatkowo znając Marka Cubana, można spodziewać się jakiegos niespodziewanego ruchu, i to właśnie może być taki "ruch".
 

 Można również spodziewać się innych zaskakujących zwrotów akcji, bo Phoenix Suns mogą oddać Shawna Mariona . W dodatku Suns są tak samo zawiedzeni, podobnie jak Lakers, faktem nie pozyskania Kevina Garnetta. Jedno jest pewne, Kobe odejdzie, ale czy odejdzie przed początkiem sezonu, przed końcem okna transferowego (okolice lutego 2008), czy też może po sezonie 2007 – 2008 nie jest wiadome.