Sun Ming Ming jest najwyższym koszykarzem (prawdopodobnie) na świecie. Jego 236 cm są jego podstawowym atutem.
Sun miał w 2005 roku szansę zainstnieć w lidze NBA, jednak po testach w Los Angeles Lakers podziękowano mu za wspólpracę. Pomimo olbrzymiego wzrostu brak mu było szybkości i wytrzymałości. W dodatku miał kłopoty ze zdrowiem. Zaraz po powrocie z USA wykryto u niego guz mózgu, który uciskał jego przysadkę mózgową (stąd zaburzenia wzrostu). Potrzebna była operacja. Guz usunięto. Sun wrócił do gry. W 2006 roku znowu próbował swoich sił w NBA. Znowu bezskutecznie.
Dalej narzekano na szybkość „olbrzyma” i jego możliwości motoryczne. Więc nie pozostało nic innego jak ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć. W 2006 roku Ming Ming próbował swoich sił w USBL, ABA oraz IBL. W 2007 roku grał w lidze meksykańskiej w barwach ekipy Fuerza Regia. Obecnie Sun gra dla Hamamatsu Phoenix (liga japońska), z którymi to sięgnął po mistrzostwo (ichniej) Konferencji Wschodniej.
„Sun potrafi rzucać i podawać„, mówi ex-skaut Cleveland Cavaliers Robert Pierce, „To, plus jego wzrost naprawdę robią wrażenie. Jednak brak motoryki i wytrzymałości sprawiają, że kluby ligi NBA mogą bać się zaryzykować pozyskanie takiego zawodnika„. Eeee tam. Mieliśmy większe i bardziej drewniane niespełnione wybory w NBA. Sam zainteresowany nie ukrywa, że angaż od któregokolwiek z klubów ligi byłby spełnieniem jego marzeń. „Chcę się rozwijać i nadrabiać braki. Wiem na, co mnie stać. Moim celem numer jeden jest dostanie się do najlepszej ligi świata. Chociaż teraz bardziej ciągnie mnie do domu„, dodaje Ming Ming, „Nie widziałem swojej rodziny przez prawie dwa lata„.
W razie zmiany planów Sun Ming Ming może wrócić do „kinematografii„