Wielka księga bójek? PremieraWielkiej księgi koszykówki!

W „Wielkiej księdze koszykówki” Billa Simmonsa bardzo dużo się dzieje. To nie przypadek. W historii NBA były momenty, w których atmosfera gęstniała, a parkiet rozgrzewał się do czerwoności od natłoku wydarzeń. Czasem efektem takich zajść były złamany nos, a niekiedy, jak w przypadku Tomjanovicha, pęknięta czaszka.

Za nami premiera biblii basketu. Książkę możecie kupić w kapitalnym pakiecie fana NBA na LaBotiga.pl, ale także na empik.com i w salonach Empik w całej Polsce.

Wejdź na www.idz.do/podcastspecjalny-wkk, kup książkę i weź udział w konkursie, w którym do wygrania są szwajcarskie zegarki marki Tissot, odpowiadającej za zintegrowany system pomiaru czasu w NBA!

 

Fragment książki:

Przejdźmy do pierwszego dnia sezonu: Kent Benson uderza Kareema łokciem w brzuch, sprawiając, że ten zwija się wpół i słania się na nogach. Rozwścieczony Kareem zbiera siły, po czym podchodzi do Bensona i niespodziewanie zadaje cios, łamiąc mu szczękę. W przeciwieństwie do innych niezbyt pięknych sytuacji z parkietów ligi w przeszłości, tym razem mieliśmy do czynienia z czarnym, który powalił białego. Zapis wideo z tej sytuacji był pokazywany przez wszystkie lokalne stacje telewizyjne w kraju, a trzeba pamiętać, że czarnoskóry zawodnik był największą gwiazdą ligi lat 70. No ładnie. Liga postanawia nie zawieszać Kareema, uznając, że dwumiesięczna pauza z powodu złamania ręki w trakcie bójki jest wystarczającą karą.

Przeskakujemy do grudnia: Kermit obrywa od Kevina Kunnerta z Houston po wykonanym rzucie wolnym i zaczyna się bójka. Kareem podbiega, by przytrzymać Kunnerta, a Kermit wyprowadza cios i trafia Kunnerta (który osuwa się, trzymając się za twarz). Następnie Kermit odwraca się, widzi podbiegającego do niego Rudy’ego Tomjanovicha i zadaje cios, który asystent trenera Lakersów, Jack McKinney, nazwie później „najpotężniejszym ciosem w historii ludzkości”. Rudy doznał złamania kości twarzy, a do tego pęknięcia czaszki po zderzeniu z parkietem. Kareem mówił później, że usłyszał odgłos, jakby ktoś roztrzaskał melona o beton. Rudy miotał się, leżąc, trzymał się za twarz, wierzgał nogami i krwawił obficie, podczas gdy wszyscy dookoła patrzyli na niego z przerażeniem. Efekt: dwa tygodnie na intensywnej terapii, złamana szczęka, złamany nos, uszkodzone kości twarzy oraz czaszka naruszona tak bardzo, że płyn rdzeniowy sączył mu się do ust.

Przeciwko Kermitowi zadziałały cztery różne czynniki – oczywiście poza tym, że, no wiecie, prawie zabił innego gracza. Po pierwsze, po sprawie Kareema sprzed dwóch miesięcy, kolejna bójka wywołała lawinę nagłówków i artykułów o „przemocy w NBA wymykającej się spod kontroli” (wszyscy jakoś zapomnieli, że „SI” gloryfikowało takie zachowania zaledwie dziesięć tygodni wcześniej). „Czemu mam oglądać mecze ligi, w której czarni ciągle biją białych, skoro sam jestem biały?”, zastanawiali się niektórzy. (O tym akurat nikt głośno nie mówił, chyba że goście elitarnych country clubów – to zresztą było dla CBS i właścicieli ligi sporym problemem). Po drugie, jedyny istniejący zapis wideo sugerował, że Kermit nie został niczym sprowokowany i wyszedł na czubka rządnego białej krwi, ale kamery przegapiły wcześniejszy cios Kunnerta i resztę ich walki, pokazując całe zajście dopiero od momentu, gdy Kunnert osuwał się w ramionach Kareema, a Rudy podbiegał do Kermita. Po trzecie, Saturday Night Live pokazało całą sytuację w swoim „weekendowym podsumowaniu”, powtarzając ją wielokrotnie dla lepszego efektu, czym od nowa nakręciło wszystkich. I po czwarte, przy topniejącej oglądalności i frekwencji na trybunach, a także problemie „zbyt wielu czarnych graczy przy zbyt wielu białych fanach”, nie można sobie było wyobrazić gorszej sytuacji. Wszystko złożyło się idealnie/najgorzej jak mogło: najpotężniejszy cios wyprowadzony kiedykolwiek na boisku do koszykówki, idealny splot okoliczności, by taki cios przyniósł najmocniejszy efekt, najgorszy możliwy rezultat zdarzenia, najgorszy czas na taką akcję (umowa z CBS kończyła się po sezonie) i najgorsza możliwa kombinacja koloru skóry (czarny nokautujący białego). Kermit został zawieszony na 60 dni bez wypłaty – żadnego przesłuchania ani apelacji – tracąc niemal 54 tysiące dolarów i stając się wrogiem publicznym numer jeden. (Otrzymał ładnych parę gróźb śmierci. Gdy powrócił na parkiet, policja radziła mu, by nie zamawiał obsługi hotelowej, bo bano się, że ktoś będzie go chciał otruć.) W dodatku Rudy pozwał ligę o trzy miliony dolarów odszkodowania, a jego prawnik przedstawił Kermita jako wściekłego rottweilera, którego nieodpowiedzialni właściciele ligi spuścili ze smyczy. Cała ta historia nie miała żadnych pozytywów. Absolutnie żadnych.

O książce:

Książka o baskecie, jakiej jeszcze nie było!

Kiedy szalenie uparty i niezwykle zabawny dziennikarz uzależniony od koszykówki bierze się za opisanie historii NBA, można oczekiwać absolutnie fantastycznej lektury. Bill Simmons znany jest milionom fanów w USA. Jego książka stała się biblią dla każdego, kto kocha basket.

Od odwiecznego pytania o to, kto wygrał rywalizację między Billem Russellem i Wiltem Chamberlainem, przez rozważania na temat najlepszego zespołu w historii, po ranking 96 największych graczy w dziejach NBA i odkrycie „sekretu koszykówki”.

Simmons otwiera – a potem zamyka raz na zawsze – każdą koszykarską debatę. Jego opinie są autorytarne, bywają kontrowersyjne, ale jednocześnie sprawiają, że każda strona „Wielkiej Księgi Koszykówki” dostarcza znakomitej rozrywki. Zupełnie tak, jakby Michael Jordan wrócił na parkiet w najlepszej formie i zmierzył się z drużyną LeBrona Jamesa. To po prostu trzeba przeczytać!

Autor: Bill Simmons

Tytuł oryginału: Book of Basketball. The NBA According To The Sports Guy

Tłumacz: Jakub Michalski

Data wydania: 14 listopada 2018

Cena okładkowa: 69,99 zł

Liczba stron: 704